wtorek, 23 czerwca 2015

Chapter One

"Stworzony z najlepszych dóbr
Przechodzi wszelkie testy
Gdy moje serce bije jak szalone
Jest wstrzymaniem jego akcji
Jest z innego szczepu
Którego nauka nie potrafi uzasadnić
Zgaduję, że właśnie tak został stworzony
To jest w jego D-D-DNA"
(Little Mix - DNA)

- Olivia Ross - usłyszałam głos pani Phillips - nauczycielki geografii w naszej szkole. Nienawidziłam tej kobiety z całego mojego serca. Co kilka lekcji mnie pytała, wiedząc, że niektórzy nie mają nawet jednej oceny z odpowiedzi. Kilka osób z naszej klasy twierdziło, że po prostu się na mnie uwzięła, z czym z każdą lekcją coraz bardziej się utwierdzałam. Chyba faktycznie mieli rację.
Znudzona podniosłam głowę znad zeszytu i nieprzytomnym wzrokiem popatrzyłam na nauczycielkę bez żadnej reakcji.
- Tak? - powiedziałam w końcu.
- Rozwiąż zadanie na tablicy - wskazała na ciemnozielony prostokąt.
Wstałam z ławki i podeszłam do biurka nauczycielki.
- No, ruchy! - pospieszyła. - Na co czekasz?
- Aż mi pani wpisze nieprzygotowanie - powiedziałam najspokojniej w świecie.
- Siadaj - wskazała wściekła gestem ręki na ławkę, a ja jak gdyby nigdy nic ruszyłam w jej kierunku.
- No nieźle jej pojechałaś - zachichotała Megan. - Teraz ci nie popuści - dodała.
- Jakoś nie bardzo mnie to interesuje. Od początku roku cały czas coś ode mnie chce, więc raczej się to nie zmieni - mówiąc to prychnęłam pod nosem.
Po lekcjach razem z przyjaciółką wyszłyśmy ze szkoły, chcąc uniknąć jakichkolwiek pogadanek nauczycieli na temat mojego zachowania. Niedługo później dołączył do nas mój brat - Troy.
- Co się tak szczerzysz braciszku? - zauważyłam i zaśmiałam się z jego nagle naburmuszonej miny.
- Zapomniałyście - odparł urażony.
- O czym? - tym razem dopytała Meg.
- Dzisiaj wyścig! Na King Cross*!

*
Szłam właśnie do szkoły z moim starszym o trzy lata bratem. On sam nie chodził już do niej, jednak gdy nie wiedział co ze sobą zrobić lubił mnie odprowadzać. Zgadzałam się na to, bo lubiłam jego towarzystwo. Samej zawsze mi się nudziło, nie miałam się do kogo odezwać.
- Megan mówiła, że są nowi w szkole - mruknęłam od niechcenia. Nienawidziłam, gdy nowi uczniowie naszej szkoły przymilają się do nauczycieli, a ci nieświadomi tego co robią nastolatki traktują ich jak aniołków z wielką aureolą nad głową.
- Kto? - spytał. Od razu zauważyłam ciekawość brata. Lubił, gdy w naszej szkole pojawiały się kolejne dziewczyny. Dlaczego? Od razu do nich zarywał, co u połowy z nich kończyło się niepowodzeniem. Na szczęście nauczyciele jeszcze tego nie zauważyli, bo znając ich w mgnieniu oka pewnie rodzice znaleźliby się w szkole. A potem nie za ciekawie miałby też mój brat.
- Panno Ross! - usłyszałam nawoływanie dyrektora. No nieźle, już wiem, że nie będzie miło.
- Tak? - odwróciłam się i powiedziałam przesłodzonym głosem. W międzyczasie usłyszałam jak kilka lalek pod wejściem głównym chichota w najlepsze. Dziwki.
- Do gabinetu. Musimy porozmawiać.
Nie zanosi się na nic miłego...

- Wiesz, że muszę skontaktować się z twoimi rodzicami - usłyszałam surowy głos mężczyzny.
Siedziałam właśnie w gabinecie Dyrektora. Gdyby nie to, że nauczycielka geografii powiedziała o ostatnich incydentach mojego wykonania pewnie nie musiałabym teraz tutaj przebywać. Na moje nieszczęście ostatnio zdarzało się to coraz częściej.
- Wiem - mruknęłam pod nosem. Miałam serdecznie dosyć codziennego pobytu w szkole, a tym bardziej w gabinecie Dyrektora naszej szkoły. Moi rodzice wyjechali za granicę pracować, dlatego zostałam w domu zdana na siebie i pełnoletniego brata. Nauczyciele rzadko się z nimi kontaktowali ze względu na to, że moje ''wybryki'' nie były tak duże niż dotychczas. No dobra, nauczyciele litowali się nade mną nie jeden raz.
- Olivio, zrozum, że w końcu możesz zostać wyrzucona ze szkoły - powiedział (wydaję mi się) niechętnie.
- Tak, rozumiem - przyznałam. - Ale proszę, niech da mi pan ostatnią szansę! - błagałam. To musi mu wystarczyć, bo na pewno nie będę się przed nim kłaniać!
- Dobrze - zgodził się. - Jednakże twoi rodzice dowiedzą się o wszystkim.
- Niech będzie - westchnęłam zrezygnowana. Miałam teraz ochotę wyjść i już nie wejść do tego gabinetu. Spędzałam tam już wystarczająco dużo czasu. To za wiele jak na mnie, a przynajmniej na teraz, bo siedziałam w tym gabinecie już trzeci raz w tym tygodniu. Dobrze, że już dziś piątek.

*
- Ja nie mogę! - krzyknęłam na cały pokój. W mgnieniu oka w drzwiach pomieszczenia pojawił się Troy.
- Znowu nie masz co ubrać? - jęknął zrezygnowany, na co spiorunowałam go wzrokiem. Rzeczywiście, tylko o to chodziło... Zaraz! AŻ o to chodziło! Nie jestem lalunią, która ubiera się wszędzie skąpo i wyzywająco, a raczej luźno i wygodnie. Nigdy nie noszę szpilek chyba, że przy specjalnych okazjach. Raz nawet poszłam na szkolny bal w sukience i trampkach. Nie miałam wyboru - musiałam ubrać sukienkę, ale jeśli chodziło o buty to nikt nie powiedział, że nie mogą być wygodne. To prawda, że dziewczyny patrzyły się na mnie jakbym była z kosmosu, ale mimo to jako jedyna nie miałam przez następne dni odcisków!
Popatrzyłam na brata błagalnym wzrokiem, a on wiedząc o co chodzi, przeszukał w skupieniu całą moją szafę. W końcu wybrał dla mnie zestaw ubrań, czyli czarne rurki i tego samego koloru koszulkę z nadrukiem Nirvany.
- Dziękuję - uradowana przytuliłam Troy'a. Zawsze mogę na niego liczyć.
- Nie ciesz się tak - parsknął śmiechem i rzucił w moją stronę czarne lity z ćwiekami.
- Muszę? - prosiłam, a raczej błagałam. Męczyłam się kilka minut na marne, bo jak się okazało...
- Po wyścigach mamy iść na imprezę z całą ekipą - powiedział zadowolony - Chyba nie myślałaś, że pójdziesz w trampkach - dodał.
Oczywiście, że mogłam zaprotestować. Jednak nie zrobiłam tego, bo wiem, że Megan przyjdzie w szpilkach i będę wyglądać przy niej jak karzeł, bo nawet bez obcasów jest ode mnie wyższa.

*
- Megan! - krzyknęłam za przyjaciółką. Ta odwróciła się i dopiero gdy mnie zauważyła, wtuliła się we mnie, jak gdyby nie widziała się ze mną co najmniej pół roku.
- Cześć! - przywitała się, a zaraz potem dodała. - Widziałaś gdzieś Jamesa?
- Troy mówił, że miał sprawdzić mu samochód - wzruszyłam ramionami. - Pewnie zaraz będzie.
Przyjaciółka nie brnęła dalej w rozmowę tylko skupiła się na otoczeniu wokół. W pewnym momencie coś przykuło moją uwagę. Samochód, a właściwie czarne Porsche Carrera GT, które zaparkowało centralnie obok Megan.

*King Cross - podobno najgorsza dzielnica Sydney (tak podają internetowe źródła)
_________________________________________________
Dam, dam, dam! I jak 1 rozdział? Podoba się? Szczerze mówiąc, mnie tak. Nie jest zbyt długi, ale też nie krótki. :) Nie mam co pisać w tej notce, dlatego zostawiam was z 1 częścią i co najważniejsze: czekam na wasze opinie! ;)
Do zobaczenia!

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny :)
    Nominowałam cię do LBA :)
    Zapraszam: http://mroczne-miasto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetny rozdział. Zapowiada się ciekawa historia. dusk-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, pierwszy rozdział wprowadza nas z życie głównej bohaterki, którą naprawdę polubiłam. Podoba mi się jej charakter. mimo że nie do końca jeszcze go przed nami odkryłaś. Do tego bratem Olivii jest Troy, którego gra Dynal! Boże, dziewczyno, zdobyłaś moje serce! ♥
    Mam nadzieję, że na wyścigach nasza Olivia spotka Luke'a.
    Lecę czytać dalej.
    Pozdrawiam, Minette x

    OdpowiedzUsuń