środa, 1 lipca 2015

Chapter Two

"Wiem, że uwielbialiśmy wsiadać do samochodu i śmiać się, jadąc przed siebie.
Ale coś mi mówiło, że to się kiedyś skończy."
(See You Again)

Czasami mam ochotę zamknąć się w pokoju i nie wpuszczać nikogo. Pewnie niektórzy wiedzą co to znaczy. Trzeba pomyśleć nad sensem czegokolwiek, co robię. Zazwyczaj jest tak, że najchętniej chciałabym uciec i już nigdy nie wrócić tam, gdzie stało się coś, o czym chciałabym zapomnieć. Jednak po czasie uświadamiam sobie, że tak czy inaczej nie zrobię tego. Za bardzo kocham osoby, z którymi jestem związana. Nie chcę ich zostawiać. Muszę racjonalnie pomyśleć - po co to robić? Żeby zapomnieć? Niektórzy mówią, że prędzej czy później zapomnę. To nie jest prawda. Choćby najmniejsza cząstka pozostanie razem ze mną. Nie ma sensu przed tym uciekać. I tak wróci.
Tak czy inaczej, pamiętaj - ja już próbowałam. Nie popełniaj tego samego błędu, który ja popełniłam. Ja też mam nauczkę. Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki.

- Wow - wydusiła z siebie Megan, nie odrywając wzroku z nowoczesnego samochodu. Nie urywam, mnie też się podobał, ale starałam się tego nie okazywać - w końcu jego kierowca to konkurencja mojego brata. On nie byłby zadowolony, a ja? Ta "niesamowita" Olivia Ross miałaby wtedy pierwszy raz w życiu wyrzuty sumienia. Kocham ten sarkazm.
- Meg! - szturchnęłam ją i obdarzyłam piorunującym spojrzeniem.
W pewnym momencie całe towarzystwo zebrało się wokół jednego z najlepszych samochodów świata, co chwilę schlebiając kierowcy, siedzącemu przed kierownicą tego właśnie auta. Podobnie zrobił mój brat tyle, że on nie był tak zafascynowany nowym zawodnikiem, a właściwie jego własnością. Troy stał lekko oszołomiony, jednak nie zbliżył się więcej niż kilka milimetrów do samochodu. Widziałam małą pulsującą żyłkę na jego czole, jednak nie byłam pewna czy to z tego, że przeciwnik ma tak świetny samochód, czy może przez to, że tłum nie zwracał na niego uwagi tak jak to było dotychczas tylko zajmował się obserwowaniem Porsche obecnego "wroga" mojego brata.
Po kilku chwilach z samochodu, o którym mowa wysiadł wysoki chłopak. Miał na pewno blond włosy. Nie zdążyłam nic więcej zobaczyć, gdyż stał do mnie tyłem. Ubrany był w czarną, skórzaną kurtkę i tego samego koloru rurki. Odwrócił się w stronę mojego brata, stojącego kilka kroków ode mnie. Niepewnie spojrzałam w stronę blondyna, a gdy uniosłam wzrok na jego twarz zobaczyłam piękne, niebieskie oczy i pełne malinowe usta. Nie ruszyłam się ani o milimetr, dalej wpatrując się w przystojną twarz chłopaka. W jednej chwili uświadomiłam sobie, że muszę znaleźć Dylana. Jest to jeden z organizatorów nielegalnych wyścigów w naszym mieście. To do niego zgłaszają się zawodnicy, którzy chcą wziąć udział w tym właśnie wydarzeniu. Jednak szatyna dość trudno jest znaleźć, bynajmniej podczas wyścigów. Na ten moment byłam pewna jednego - muszę dowiedzieć się jak nazywa się ten blondyn. Jest zagrożeniem dla Troya.

*
Wyścig jak zwykle zakończył się zwycięstwem mojego "ukochanego braciszka". Zdziwiło mnie tylko, dlaczego na metę nie dojechał jeden zawodnik. Chyba obydwie wiemy o kogo mi chodzi, prawda?
Zaraz po gratulowaniu Troyowi chwiejnym krokiem podbiegłam do Dylana. Stał niedaleko swojego samochodu, dlatego nietrudno było go odszukać.
- Hej, Dylan! - krzyknęłam dosyć głośno chcąc, aby szatyn mnie usłyszał. Zdyszana położyłam dłonie na udach i łapczywie wciągałam powietrze. Chłopak odwrócił się i szeroko uśmiechnął.
- Cześć Olivia - przywitał się mocnym przytuleniem. Nie ukrywam, że przez chwilę zabrakło mi powietrza, chyba chciał mnie udusić.
- Mam prośbę - powiedziałam wprost, wciąż lekko dysząc.
- Słucham uważnie - uśmiechnął się, pokazując gestem ręki abym kontynuowała.
- W dzisiejszym wyścigu brał udział taki blondyn, pewnie kojarzysz? - upewniłam się, a chłopak pokiwał głową w zrozumieniu. - Potrzebuję o nim kilku informacji.

*
- Pytałam Dylana o tego chłopaka, który jechał dzisiaj na wyścigach Porsche - powiedziałam o brata, a tym popatrzył na mnie nic nie rozumiejąc. - No wiesz, jak się nazywa, jakieś karania i te sprawy. To co zawsze.
- I co? - spytał odpalając papierosa, żeby po chwili zaciągnąć się dymem.
- Nie poznaję go, Troy - westchnęłam. - Nie chciał mi nic powiedzieć.
- Może to lepiej - przyznał i ułożył się wygodniej na kanapie w salonie. - Nie powinnaś pytać go o każdego zawodnika. Daj sobie spokój Liv - otworzyłam szeroko usta. Co? To zawsze jemu były potrzebne informacje na ten temat, a teraz? Nic nie rozumiem! Troy się ostatnio zmienił. Dylan zresztą też. Za wszelką cenę dowiem się o co im chodzi.
__________________________________
Tak to już jest w tych pierwszych rozdziałach, że są bardziej lub mniej nudne, ale niestety tak już bywa i musimy się z tym pogodzić... Mała prośba ode mnie: bardzo zależy mi na waszych opiniach dotyczących rozdziału, dlatego zachęcam do komentowania! :)
PS Postać Dylana właśnie pojawiła się w zakładkach!
PS2 Tak wiem, że rozdział jest krótki. Postaram się pisać dłuższe, a w dwójce chciałam zakończyć właśnie w tym momencie. :)
PS3 Następne rozdziały będę dodawała w weekendy, prawdopodobnie co 2 tygodnie! Nr 3 pojawi się 11 lub 12 lipca :)
Stay tuned!

4 komentarze: